Liczba korzyści, które odnosi mężczyzna z małżeństwa wynosi 0 - Blog dla mężczyzn

Dax
Posty: 13
Rejestracja: 13 gru 2024, 12:16

Liczba korzyści, które odnosi mężczyzna z małżeństwa wynosi 0 - Blog dla mężczyzn

Post autor: Dax »

Artykuł pochodzi z nieistniejącego bloga dwóch adwokatów pt. Blog dla mężczyzn.
Post nie ma na celu przywłaszczania sobie cudzej własności intelektualnej. Autor pozwolił sobie dodać zapisany tekst, który został usunięty z sieci a jego autorzy mieli problemy natury zawodowej dlatego ich nazwiska nie są wymienione.

Na wstępie ważna uwaga – nie odnoszę się tutaj do wszystkich małżeństw. Odnoszę się tylko do większości z nich. Zdarzają się małżeństwa bardzo udane. Zdarzają się rozwody, które trwają krótko i po których mężczyzna i kobieta pozostają w dobrych stosunkach. Zdarza się to jednak bardzo rzadko.

Przez małżeństwo rozumiem stosunek prawny, uregulowany jest przepisami kodeksu rodzinnego i opiekuńczego a nie każdy dłużej trwający związek mężczyzny i kobiety. Związek taki może prowadzić do małżeństwa. Nie należy jednak utożsamiać związku mężczyzny i kobiety z rządowym i prawnym pomysłem na ten związek.

Jakie korzyści – o ile w ogóle – odnosi mężczyzna ze stałego związku z kobietą? Wymieńmy je: seks, towarzystwo, intymność, dzieci, możliwość urzeczywistnienia trzech potrzeb wynikających z zakodowanego w DNA męskim instynktu – potrzeby opieki nad innymi, potrzeby rozmnażania się i potrzeb dostarczania dóbr dla osób najbliższych.

Co zmienia się na korzyść mężczyzny po zawarciu małżeństwa? Nic. Być może poza iluzorycznym poczuciem bezpieczeństwa, że związek tego akurat mężczyzny nie zakończy się rozwodem. Jak bardzo jest ono iluzoryczne wynika ze statystyk dotyczących rozwodów w Polsce i na świecie.

Nie należy tu zapominać o trzech rodzajach mężczyzn, którzy myślą, że małżeństwo jest dla nich korzystne. Pierwszy rodzaj to mężczyzna, który pozostaje na utrzymaniu kobiety, z którą jest w związku. Takich mężczyzn jest niewielu. Drugi rodzaj mężczyzny to taki, który jest znacznie starszy od kobiety, z którą jest w stałym związku. Taki mężczyzna może uważać, że jeżeli kobietę zaobrączkuje, to daje mu to większą pewność, że ta go nie zdradzi albo nie zostawi dla kogoś młodszego, kogoś z dłuższym okresem przydatności. Trzeci rodzaj mężczyzny to taki, który wie, że w sensie fizycznym jest nieatrakcyjny, że jedynym jego atutem jest zdolność do pozyskania środków utrzymania i zarazem taki, który żywi (błędne i tylko błędne) przekonanie, że kobieta, z którą chce być w stałym związku, to ta jedna jedyna.

Co zmienia się na niekorzyść mężczyzny po zawarciu małżeństwa? Od tego momentu mężczyzna zaczyna ponosić ryzyko rozwodu i wszystkiego, co jest z tym związane. Stres związany z rozwodem jest czymś, czego nie rozumie mężczyzna bez takich doświadczeń. Możliwe konsekwencje sprawy rozwodowej i zwykle następującego po niej podziału majątku są między innymi takie: znaczne pogorszenie sytuacji finansowej, w tym konieczność płacenia alimentów dla byłej żony, oddzielenie od dzieci oraz cierpienia spowodowane negatywnym nastawieniem własnego dziecka przez byłą żonę do jego ojca, konieczność zniesienia utraty połowy majątku na rzecz byłej żony, która z reguły w niewielkim, jeżeli w ogóle, stopniu przyczyniła się do jego powstania.

Są to tylko konsekwencje związane z tzw. prawem. Inne konsekwencje wahają się między stresem pourazowym a samobójstwem. Według statystyk rozwód stanowi drugą w kolejności najczęstszą przyczynę samobójstw wśród mężczyzn.

Najgorsza konsekwencja rozwodu dla mężczyzny, wywołującą najwięcej negatywnych konsekwencji, nie jest związana z prawem. Jest nią utrata poczucia tożsamości mężczyzny. Utrata poczucia bycia mężem i ojcem, która każdemu mężczyźnie jest droga. Nieumiejętność poradzenia sobie z utratą poczucia tożsamości jest najczęstszą przyczyną samobójstw wśród rozwodzących się mężczyzn.

Mężczyzna traci wypracowane przez lata i wynikające z jego instynktu poczucie tożsamości, przestaje istnieć jako człowiek, za jakiego się uważał w swojej własnej świadomości. Naturalną konsekwencją takiego stanu rzeczy jest odebranie sobie życia.

Czy obawy o możliwy rozwód są nieuzasadnione? Od lat czterdziestych dwudziestego wieku widoczna jest stała tendencja. Polega ona na tym, że zmniejsza się liczba małżeństw i zwiększa liczba rozwodów.

W 2018 r. można się spodziewać, że liczba rozwodów rocznie prawdopodobnie, zgodnie z tendencją w ubiegłych latach, przekroczy 40% liczby zawieranych małżeństw.

Wynika z tego, że mężczyzna, który obecnie decyduje się na zawarcie małżeństwa, ma mniej więcej szansę pół na pół, że jego małżeństwo skończy się rozwodem.

Jeżeli przypomina to cokolwiek to na pewno rosyjską ruletkę. Czy naprawdę chcesz w nią grać?

Ile z rozwodów jest inicjowanych przez kobiety? Liczba ta przekracza 70%. Kobiety a nie mężczyźni w większości inicjują rozwody. Przyczyny, dla których tak jest opiszę w innym, specjalnie do tego przeznaczonym tekście.

Powtórzyć należy jeszcze raz kilka istotnych kwestii:
1. żaden mężczyzna, który nie ma złych doświadczeń związanych ze sprawą rozwodową, nie jest świadomy niebezpieczeństw i ryzyka związanego z zawarciem małżeństwa,
2. każdy mężczyzna, który obecnie i w przyszłości będzie zawierać małżeństwo ma szansę 50%, że jego własne małżeństwo skończy się rozwodem,
3. mężczyzna nie odnosi żadnych korzyści z zawarcia małżeństwa, korzyści takie odnosi natomiast kobieta,
4. mężczyźni w sądach w sprawach rodzinnych są traktowani o wiele gorzej niż kobiety i nie jest to mit tylko rzeczywistość,
5. obsadę kadrową w wydziałach rodzinnych sądów rejonowych oraz w wydziałach cywilnych rodzinnych sądów okręgowych w zdecydowanej większości stanowią kobiety. Kobiety, które uczestniczą w rozwodach jako strony, są o wiele lepiej traktowane niż mężczyźni. Połącz te dwa fakty ze sobą.

Nie mamy nic przeciwko udanym, trwałym związkom mężczyzny i kobiety. Przeciwnie, związek taki może być czymś dobrym, wartościowym.

Niestety w obecnych czasach ryzyko związane z zawarciem małżeństwa jest dla mężczyzny zbyt duże. Nie powinien on ulegać presji otoczenia, rodziny, znajomych czy też stereotypów. Powinien natomiast dobrze przemyśleć zamiar zawarcia małżeństwa i decyzję o nim podejmować w pełni świadomie, rozumiejąc wszelkie związane z tym ryzyka.

Najlepszym sposobem dla mężczyzny na uniknięcie ogromnego ryzyka związanego z zawarciem małżeństwa jest niezawieranie go.

Wielokrotnie zadawano mi pytanie „Czy jest coś co mogę zrobić żeby uchronić się przed konsekwencjami rozwodu?”. Pytanie to zadawane było przez mężczyzn, którzy chcieli iść tradycyjną i słuszną jak im się wydawało drogą, czyli małżeństwo, dzieci, rodzina i tak przez następne wiele lat.

Uczciwa odpowiedź na to pytanie brzmi: nie możesz niczego zrobić żeby uchronić się przed samym rozwodem jak i jego konsekwencjami.

Statystki są znane. Każdy mężczyzna ma mniej więcej połowę szans na to, ze jego małżeństwo skończy się rozwodem.

Wielu z moich klientów zadawało pytanie „Co z małżeńską umową majątkową, przecież ona powinna zabezpieczać mnie przed stratą połowy majątku na rzecz byłej żony?”

Otóż nie zabezpiecza. Czy wiesz, że twoja żona mogłaby skutecznie (tak, dzieje się tak w prawdziwych sprawach sądowych) udowodnić, że małżeńską umowę majątkową podpisała pod wpływem gwałtownych emocji i nie była świadoma tego co robi, dodaj do tego sprzyjający jej skład sądu i będziesz wiedział co może stać się w takiej sprawie. Czy wiesz, że twoja żona mogłaby udowadniać, że umowa o rozdzielności majątkowej była dla niej rażąco krzywdząca i w związku z tym jest nieważna jako naruszająca zasady współżycia społecznego (art. 58 kodeksu cywilnego)?

Kolejne, częste zadawane pytanie brzmi „Czy jeżeli będę zachowywał się uczciwie, będę wypełniał wszystkie moje obowiązki małżeńskie to czy chroni mnie to przed ustaleniem mojej winy w rozkładzie pożycia małżeńskiego” ?

Nie chroni.

Ostatnio byłem na rozprawie, której sędzia (kobieta) wprost powiedziała do mężczyzny (strony w sprawie o rozwód) „Tak, wypełniał pan wszystkie obowiązki, ale pana wina polegała na tym, że przez długi czas próbował się pan porozumieć z żoną, ale się panu nie udało”.

Innymi słowy, jeżeli trafi się na sędziego, który trzyma stronę kobiety nie pomoże ci nawet to, że jesteś wiernym naśladowcą Jezusa Chrystusa.

Jeżeli weźmie się pod uwagę choćby niektóre z licznych aspektów spraw rozwodowych, takie jak: ewidentne sprzyjanie przez sądy kobietom w sprawach rodzinnych, skłonność kobiet będących stronami w takich sprawach do manipulacji i nieprawdziwego przedstawiania faktów, przyjemność, jaką czerpią ze złośliwego traktowania swoich byłych mężów to, jak wcześniej stwierdziłem, obecnie ryzyko zawarcia małżeństwa dla mężczyzny jest zbyt duże aby decydować się na taki krok zaś korzyści, które wynikają z zawarcia małżeństwa (nie mylić ze związkiem z kobietą) są dla mężczyzny żadne.

Realne i bardzo prawdopodobne konsekwencje to natomiast: stres związany ze sprawą rozwodową, o podział majątku, o kontakty z dzieckiem, który prowadzić może do samobójstwa, choroby, utraty poczucia własnej wartości, utrata połowy majątku, potencjalne odrzucenie w grupie, do której dany mężczyzna przynależy z uwagi na przypięcie mu etykiety rozwodnika i „złego człowieka”, utrata znajomych, którzy decydują się (bo to bardziej społecznie akceptowane) trzymać stronę kobiety, oczernianie przez byłą partnerkę (standardowe postepowanie ) przed znajomymi i osobami z otoczenia zawodowego, opinia osoby, która „coś musiała źle robić“ w związku pomimo, że w rzeczywistości tak nie było.

Brakuje jeszcze puenty. Wyrazić ją można w pytaniach. Co może zrobić mężczyzna, który chce pozostawać w związku z kobietą, chce mieć dzieci i rodzinę żeby zabezpieczyć się przed wszystkimi negatywnymi konsekwencjami małżeństwa jako stosunku prawnego? Czy w ogóle może coś zrobić aby się przed tym zabezpieczyć? Czy jest to możliwe?

O tym w kolejnych wpisach.
ODPOWIEDZ